Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/031

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

źle wyglądały jeszcze przy bogatych, dekoltowanych sukniach, i pod grubą warstwą przeróżnych bielideł i różu, toć przecie nie zupełnie była Djanną de Poitiers. I gdyby Henryk IIgi ów wielbiciel sześćdziesiécio-letniej piękności powstał z grobu, pewnieby się w niej nie rozkochał.
Co do dobroci, hrabina miała wielki jej zapas rozmieniony na drobną, zdawkową monetę światowej grzeczności; — tą monetą płaciła wszystkie swoje względem bliźniego długi — warując sobie, że za każde uprzejme bonjour powiedziane jednemu, będzie miała prawo drugiego ukąsić; że za wszystkie powitania i lodowo-grzeczne uściśnienia ręki jakie rozda na każdym ze swoich balów, ludzie winni jej będą oddać dziesięć razy więcej kornych ukłonów i pochlebnych słów. Gdy się więc na taką monetę rozmieniła dobroć hrabiny — zabrakło prawdziwego jej złota; sypała zatem pani hrabina w koło ludziom większe i mniejsze miedziaki, bardzo nieraz ciążące tym którzy niemi napełniali sobie kieszenie — lecz niemniej miłe bo... pochodzące od hrabiny.
Z rozumem tej pani rzecz się miała tak samo. Cały jego kapitał rozprysnął się na drobniuchne sumki zasilaiące ją biegłą francuzczyzną, umiejętnością przyjmowania gości, zręcznością w pokrywaniu zmarszczek na twarzy, i smakiem w urządzaniu kosztownych toalet. Ktoby zaś wszystkie te sumki podkreślił i dodał — znalazłby jedno wielkie zero —