Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Niziny.djvu/072

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wychylane czarki nie były jednak liczne. Jasiuk nie był pijakiem; co zaś do gościa, to jakkolwiek zaczerwieniony nos jego zdawał się świadczyć o amatorstwie gorących napojów, zostawał on teraz całkiem pod wpływem toczącéj się rozmowy. Przekonywał o czémś Jasiuka, do czegoś nakłonić go usiłował. Z niedopitą czarką w ręku, wyprostowany, bystre i świecące oczy w twarz parobka wlepiając, mówił:
Jej Bohu, Jasiuk! Żeby ja był na twojém miejscu, dawno bym już w swojéj własnéj chacie siedział, jadł, pił i o nikogo nie dbał. Czy tobie tak dobrze na parobkowskim chlebie, że dziadźkowi (stryjowi) na swojéj własnéj ziemi panować pozwalasz?
Parobek ciemnowłosą i ciężką głową z wolna potrząsał.
— Oj, dobrze! — odpowiedział — kab moim nieprzyjacielom tak dobrze było! A co robić? Człowiek dzieckiem był jeszcze, kiedy źli ludzie skrzywdzili, zwyczajnie sierotę bez ojca. Jak tylko ojciec zmarł, dziadźko zaraz cały grunt i usadźbę i wszystko na swoje imię, znaczy, przepisał. Mnie, mówi, kamisya gospodarzem zrobiła, ta i grunt cały mój; a brat, mówi, u mnie parobkiem był, i do bratniego syna tu, znaczy, nic nie należy. Ludzie mnie poradzili, żebym do sądu szedł, a on hadwokata sobie najął takiego, że jak zaczął szczekać, tak i wszystko wyszczekał, czego