Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 2.djvu/079

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Czy zrobiłeś pan wotum zostania pustelnikiem? Czy żona pańska zazdrośna, czy téż... przestaliśmy być z panem dobrymi przyjaciółmi?
Ostatni frazes był powiedziany po francuzku, może dla tego, aby go otaczająca szlachta najmniéj mogła zrozumiéć.
— Ani jedno, ani drugie, ani trzecie — odpowiedział Alexander, kłaniając się z galanteryą — a po prostu zajęcie... brak czasu... pozbawiły mię największéj przyjemności...
— Bez wymówek i bez komplementów — z miłym uśmiechem rzekła pani — ot lepiéj przyjedź pan dziś do nas; będziemy miały reunion i zabawimy się wybornie, nie prawdaż?
Z ostatnim wyrazem zwróciła się do swych nieodstępnych dwóch strojnych panien; kompanionki potwierdziły nadzieję miłéj zabawy i zapraszały Alexandra, na którego twarzy malowało się wyraźnie głębokie zadowolenie miłości własnéj.
— Będę dziś służył paniom — powiedział w końcu, gdy pani Karliczowa podawała mu rękę, ustrojoną w różaniec z agatowych paciorków.
I pojechał do Piasecznéj, a potém zaczął coraz częściéj tam jeździć, a że droga prowadziła przez miasteczko tuż koło oberży Szlomy, każdym razem zaglądał na salę, a gdy przegrał kilka partyi w bilard, albo został uczęstowany przez towarzyszów,