Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 2.djvu/065

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

został z furmańczuka i lokajczuka na godność kamerdynera, ekonoma, pisarza, alias totumfackiego.
Te reformy i przeistoczenia niezmiernie zajmowały Alexandra, po piérwsze: ponieważ, czyniąc je, poczuwał piérwszy raz całą słodycz władzy i panowania; powtóre: że działał w najgłębszém przekonaniu, iż czyni dobrze, bo w rozum Topolskiego ani w jego umiejętność nie wierzył. — Co tam ten szlachciura mógł porządnego uczynić? — mawiał. Napróżno pan Jerzy ostrzegał go, że psuje folwark, który był świetnie urządzony; Alexander uśmiechał się tylko i odpowiadał: zobaczy papa! Pan Jerzy wzruszał ramionami i mówił do swéj Anulki: mniejsza zresztą o to! jak oparzy się raz, to potém będzie ostrożniejszy. Chwała Bogu, że przecie nabrał zamiłowania w gospodarce i ochoty do pracy.
Oprócz tego Alexander postanowił zbudować nowy dom w Niemence. Miał to być dom, co się zowié, drewniany wprawdzie, ale dwupiętrowy, a nawet o jakiejś quasi pałacowéj wieżyczce i o jakiéjś oranżeryjce, mającéj być przylepionéj gdzieś tam z boku, Alexander marzył; marzeń tych nie powierzał rodzicom, bo przeczuwał z téj strony silną protestacyą, ale powierzył je żonie i ztąd wyniknęła piérwsza sprzeczka między młodém małżeństwem. Wincunia przelękła się myśli opuszczenia tego miluchnego małego domku, w którym się zhodowała, a zamieszkania w innym, obszernym, nowym, który jéj wyobraźni od razu przed-