Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 2.djvu/043

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zmysłów i fantazyą młodzieńczą — można było kiedy zwać miłością... Zdaje mi się jednak, że i te cienie miłości już zniknęły i wkrótce żona stanie się mu ciężarem — kulą u nogi... Oprócz tego zrujnuje się on majątkowo niechybnie; zamierza podobno stawiać dom nowy, który w zmniejszeniu ma być wystawiony na podobieństwo pałacyku pani Karliczowéj w Piasecznéj. Niemenka runie pod ciężarem téj miniatury mieszkania bogatéj pani; zresztą powozy, goście, meble z Warszawy, a gospodarstwo zaniedbane... w przeszłym roku nic prawie z pól nie zebrano... Wincunia po-raz drugi zagrożona jest nędzą... ha! ja tu jestem i po-raz drugi oddalić od niéj potrafię to ciemne widmo; ale jakże uchronię ją od cierpień moralnych, niepokojów domowych i od zawodów rozczarowania, których posępny wschód widziałem dziś w jéj chorobliwo przezroczystéj cerze i smętném spojrzeniu? To już nie jest w méj mocy, a gdy o tém myślę... braknie mi na chwilę sił do kreślenia tych wyrazów spowiedzi przed tobą, jedyny mój przyjacielu...
„Trzeba jednak, abym ci opowiadał daléj o losach naszego przedsięwzięcia; znasz serca ludzkie, więc nie zdziwisz się, że do opowiadania tego wmieszał się wykrzyk bolesny serca i gorące wspomnienie kobiety... Choć rozłączony z nią na zawsze, z nią jestem ciągle i widzę ją nieustannie przed sobą, a widzenie to nie szkodzi mi, bo postać jéj umieściłem w najpromienniejszéj sferze moich myśli i celów. Idąc więc ku niéj,