Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 1.djvu/287

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Wewnętrzne uczucia każdego człowieka warstwami układają się w sercu jego — mówił daléj pan Andrzéj. — Jedne z tych warstw są wielkie i nieśmiertelne, jako duch ludzki; inne ruchome, utworzone przez naleciałości życia. Zamiłowanie w nauce, pracy, działaniu jakiémkolwiek, litość nad cierpieniami biednych i pragnienie przyniesienia im pożytku: oto są warstwy uczucia trwałe, nigdy nie zdradzające, które, jak tarcza nieprzenikliwa, odpierają od piersi człowieka rozpacze, zwątpienia, złamania się duchowe. Miłości osobiste, pragnienie rozkoszy życia, przywiązanie do jednostek, to warstwy uczuć niższe, ruchome, które wprawdzie mogą w danym razie zamienić się w opokę o tryskających ożywczych źródłach, ale które najczęściéj rozpadają się pod ciosami losu, rozwiewają wichrami przeciwności, ulegają zmianom, mocą saméj nawet ruchoméj natury ludzkiéj. Nie na nich więc budować gmach życia! ale na tamtych, na wielkich. Jeśli ostoją się, tém lepiéj, jeśli rozpadną się w żgliszcza, to już nie padać razem z niemi, ale iść daléj po tamtym gruncie, utworzonym z dyamentów wielkich miłości i pojęć, ręka w rękę z cierpieniem, ale i z okiem utkwioném daléj, daléj niż ciasny, najbliższy, osobisty widnokrąg.
Bolesław słuchał i nic nie mówił, ale znać było, że całą duszą wsiąkał w siebie słowa pana Andrzeja. Na bladéj twarzy jego rozlewała się powaga skupionéj myśli, w oczach osiadł smutek spokojny, taki, któ-