Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 1.djvu/250

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I rozstąpiwszy się, dobroć i sumienie ukazały Wincuni białą różę, pochyloną w wodzie.
Dziewczyna rzuciła się ku róży, a oczy jéj utkwiły w obrazie Matki Bożéj, wiszącym nad łóżkiem.
— Wspomnij! wspomnij! i oddaj różę czystéj Maryi! — śpiewał nad nią radosny chór.
Palce Wincuni dotykały już kwiatu, na czole jéj jaśniał blask postanowienia; ale nagle namiętność pochwyciła wyciągnięte jéj ręce i gwałtownie przycisnęła je do serca. I powstało wielkie zamieszanie między walczącemi władzami ducha Wincuni. Marzenia rzuciły się na chóry wspomnień i głuszyły ich głosy swemi słowiczemi śpiewy; namiętność porwała za barki sumienie i, po długiém szamotaniu się, rozproszyła je w mgłę bardzo daleką; dobroć walczyła dłużéj, ale po chwili wionęła także w ognisty wieniec i zniknęła śród płomieni. Wtedy marzenia rzuciły na rój wspomnień pęki kwiatów, które niosły w ręku, a mgliste anioły otrząsły z nich swoje szaty i, płacząc, odleciały za znikającém w oddali sumieniem.
Wincunia została sam-na-sam z namiętnością.
Wtedy purpurowa pani ujęła ją w ramiona, zbliżyła twarz swą do jéj twarzy i przez usta jéj wstępowała do piersi. Wsuwała się w nie, jak żmija ślizka i paląca, a coraz głębiéj zapuszczając się we wnętrze dziewczyny, szeptała jéj słowa pieszczoty i miłości. W końcu Wincunia poczuła, jak płomie-