Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 1.djvu/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sznych jego tajemnic! jeśli poczujecie na sobie palec téj strasznéj choroby serca, wzywajcie coprędzéj Boga na pomoc i zbrójcie się w cały zasób siły, woli i rozumu, aby odeprzéć potwór nieszczęścia. Bo to, co zwiecie miłością, a co instynktem jest tylko i ślepą siłą natury... to nieszczęście, stokroć większe niekiedy, niż śmierć, bo nieszczęście całego życia, długie konanie w męczarniach zawodu i rozczarowania.
Dopóki w pięknych oczach mężczyzny, z całą świadomością i uznaniem rozumu, pięknéj nie wyczytacie duszy, nie mówcie: „kocham!” bo prędko bardzo, prędko potém zbladłe usta wasze wyszepcą: „cierpię!” Powabna postać i twarz młodzieńcza nie dadzą wam spokoju, ani szczęścia, ani siły na życie, jeśli serce mężczyzny, z którym złączycie przyszłość, będzie zimne, głowa pusta i ramię słabe. Kiedyś, kiedyś poznacie błąd swój i łzami wielkiego żalu opłaczecie zmarnowane swe istnienie, ale już będzie za późno. Wejście na jakąkolwiek drogę życia łatwe, ale odwrót trudny... niepodobny czasem, a ciężko, bardzo ciężko... za jednę chwilę szału... za krótką porę rozkosznych uniesień, długie lata przepędzać w żalu, samotności serca i myśli, w beznadziejnéj rozpaczy. Myślcie o tém, dziewice młode, i strzeżcie się choroby bezmyślnego instynktu, strzeżcie się uledz hallucynacyi serca!
Bolesław mało znał kobiet w swém życiu, nie