Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 1.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ot tak sobie, dla zabawki i z przyzwyczajenia, ale, gdyby chciał, mógłby miéć własny majątek.
— A słyszałem, że twój ojciec chce dla ciebie majątek kupić — ozwał się Siankowski.
— A tak — odpowiedział niedbale Alexander — ale ja nie chcę osiadać w tych stronach, bo tu żadnego porządnego majątku niéma do kupienia; same drobiazgi!
— Owszem — zarzucił Kotowicz — słyszałem, że Pszeniczna hrabiny jest do sprzedania. To śliczny majątek: trzydzieści chat, sto dwadzieścia morgów ziemi w każdéj zmianie, i kawał pięknego sosnowego lasu.
— Co to znaczy? — rzekł Alexander — jabym chciał coś kompletnie porządnego, z ośmdziesiąt chat przynajmniéj, a nadewszystko, żeby dwór był piękny.
— Ależ to gmachu pieniędzy potrzeba, żeby kupić taki majątek! — zawołało kilka głosów.
— A cóż z niemi lepszego zrobić, kiedy są? — z pełnym wyższości uśmiechem rzekł Alexander. — Już jeżeli gospodarować, to na czémś dobrém; na małém to dla mnie nie warto!
— Patrzcie go, jaki wielki pan! — szepnął Kotowicz do Rybińskiego.
— A tak — odszepnął Rybiński; — tatko, jak był w jego wieku, chodził w siermiędze i podartych butach, i zaczynał od dzierżawek na pięciu chatach,