Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 1.djvu/041

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szlacheckie, stojące w dwóch wklęsłościach gaju Patrząc na nie, jak nizkie, szare ale czyste stały tam między trzema ścianami zieleni i jedną stroną, niby wielkiém oknem, patrzyły na równinę pól i łąk, trzeba było pomyśléć, że mieszkańcy ich, wykołysani urokiem wiejskiéj i nieprzeinaczonéj sztuką natury, musieli koniecznie w sercach swych wyhodować również prostą a wdzięczną poezyą, również skromną w swych objawach, a pełną życia głębią uczuć.
Obok téj poetycznéj, znać jeszcze było wkoło obu dworków wysoko podniesioną praktyczną i realną stronę życia. Otaczające je grunta uprawne były wzorowo i z niezmierną starannością, nigdzie w okolicy nie dawały się widziéć zagony tak równo i pulchno zorane, rowy tak we właściwych wykopane miejscach, łąki tak oznaczone i oczyszczone z zarośli. Na łąkach tych pasły się trzody bydła i owiec, nieliczne wprawdzie, ale pięknéj rasy i wybornie utrzymane; a wiejskie wyrostki, co je pasły, nie miały wychudzonych i zaspanych twarzy, a na sobie brudnéj lub obdartéj odzieży, ale w czystém i całém ubraniu, z rumianemi policzkami i wesołym wzrokiem, biegały po łąkach, goniąc się i swawoląc. Nie jeden z nich siadywał na kępie i otwierał elementarzyk z malowanemi obrazkami, albo książkę do nabożeństwa i, spoglądając często na powierzone sobie stada, czytał półgłosem lub nucił pobożną piosenkę.
W ustroni téj, wszędzie, gdzie spojrzéć mogło oko