Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Marya.djvu/234

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nawet. Wierzyłam mocno w siłę przekonań i innych przywiązań moich, że zdolne one będą zepchnąć tę nową kartę mego życia w krainę snów przelotnych... że, gdy raz uleci ona w przeszłość niepowrotną, wszystko we mnie i około mnie zostanie tak, jak było...
Przyszedł. Rozmawialiśmy z sobą w ogrodzie krótką godzinę. Wróciłam do domu jak upojona. Przez cały wieczór chodziłam jak senna, i gdyby mi ktokolwiek rozkazał był zdać sobie sprawę z tego, co mówiłam, co czyniłam, na co patrzałam, wybuchnęłabym była śmiechem, albo płaczem, i zawołała: alboż ja wiem?
Około północy w domu zrobiło się cicho zupełnie. Zostałam nakoniec sama i odetchnęłam, jak po długim przymusie. Klementyno! czy ty to słyszysz? Ja, po rozstaniu się z rodziną moją i z domownikami moimi, odetchnęłam, jak po godzinach męki, ja, która z nimi tak szczęśliwą bywałam, która tak chętnie i szczerze oddawałam im zawsze cały czas mój i całe moje serce!
Siedziałam sama jedna przed dogasającym na kominie ogniem i było mi strasznie zimno. Na świecie ciepłe już są noce, w pokoju przez wieczór cały palił się ogień, a jednak ja drżałam od stóp do głowy. Przejmowała mię nawskroś trwoga o jutro. Czułam, że cała moralna istota moja chwieje się w swych podstawach.