Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Marya.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

miał wśród zgromadzenia tego pozór człowieka, dumnego trochę swém towarzyskiém i patryarchalném położeniem. Siedział on na szezlongu wygodnie, trochę może zbyt wygodnie rozparty, palił zwolna fajeczkę, na krótkim cybuszku osadzoną, i debatował z gołębiami o cenach zboża i drzewa na zagranicznych targach, o kursie pieniędzy krajowych za granicą, o wartości lasów jakichś, znajdujących się w oddalonym powiecie i proponowanych mu do nabycia. Dwaj czy trzéj z pomiędzy młodych kancelistów, opuściwszy gospodynią domu, albumy i broszury, stanęli w pełném uszanowania oddaleniu od pryncypała i przysłuchywali się z zajęciem jego rozmowie.
Po pewnym czasie, wysmukła Natalka i siedmioletni Janek wbiegli z sali jadalnéj do salonu, i z wielkiém swém uradowaniem poczęli roznosić pomiędzy gośćmi koszyki z owocami. Natalka posiada ruchy, giesty i sposób uśmiechania się swéj przybranéj matki. Widocznie kształci się ona według pierwowzoru, do którego przywiązana jest z fanatyzmem pojętnego i niezmiernie żywego dziecka. Mały Janek podawał owoce urzędnikom swego ojca, mówiąc:
— Proszę brać! Mama prosi, żeby pan wziął!
Niektórzy z nich, zamiast jabłek i gruszek, brali malca, podnosili go nad ziemię i całowali w oba policzki. Iwicki patrzał na to z ukosa i uśmiechał się nieznacznie na widok powszechnéj łaski, któréj doświadcza u ludzi mały jego faworyt; pani Iwicka zaś