Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Marya.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nym przez życie i zbyt wyłącznie pogrążonym w swym specyalizmie. Wkrótce jednak zabraliśmy ze sobą bliższą znajomość, udzielił mi wielu bardzo cennych rad i przepisów, i zdaje mi się, że z czasem staniemy się dobrymi przyjaciółmi. Prosiłam go nawet o to, bo jest mi zawsze sympatycznym i wygląda na człowieka, który, jakkolwiek zakuł się od stóp do głowy w stal surowego spokoju, nie czuje się zupełnie zadowolonym z życia. Być może, iż nie dopisały mu gorące ambicye i nadzieje młodości, że nie uczynił wszystkiego, co zamierzał, i nie doświadczył wszystkiego, o czém marzył. Wielce to pospolity los ludzki, ale w życiu każdego na świecie człowieka bywają momenta, w których trudniéj, niż zwykle, przychodzi mu złożyć spokojną głowę na prawdziwym, lecz ciernistym axyomacie, że wszystkiego razem na ziemi posiadać nie można!
List mój dzisiejszy do ciebie pełen będzie nowin. Dziś właśnie, Michał zwiastował mi wiadomość, która ucieszyła mnie do głębi serca. Pamiętasz pewno, bo pisałam ci o tém niedawno, że Porzewin, kochana moja wieś rodzinna, wydzierżawionym został przed śmiercią ojca mego na lat sześć. Przez cały czas ten nie posiadaliśmy do miejsca tego praw żadnych, tak dobrze, jak gdyby nie było ono naszą własnością, a nawet, prócz wycieczek, które Michał czynił tam parę razy do roku, dla nadzoru lasu i gospodarstwa dzierżawcy, nie zaglądaliśmy tam wcale. Wyznam ci, że