Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Jędza.djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przyjedzie niezawodnie... Przyrzekać cokolwiek, na pewno zamierzać jeszcze on nie może... Pałacu kosztownego żadnego nie ma zbudowanego, a nie do takich należy, którzy przyrzekają i zamierzają na wiatr... Przy pożegnaniu mówił przecież: — Bądź jak dotąd dzielną i cierpliwą! Złe przeminie, dobre nadejdzie. — I pewno nadejdzie. Rozumniejszy i odważniejszy on jest odemnie. Ja choć niby staram się nie być cielęciem, co moment w smutki i desperacye wpadam... A jednak, z doświadczenia wiedzieć powinnam, że pieczone gołąbki nie lecą do gąbki i że na wszystko cierpliwie czekać trzeba. E! wszystko jeszcze będzie może dobrze!..“
Żywo, prawie z podskokiem zbliżyła się do stołu i, usiadłszy, drugą falbankę obrębiać zaczęła. Naturę miała sprężystą, która do samej, zda się, ziemi ugięta, zawsze odginać się i wyprostowywać usiłowała. Młodą była, i młodość jej odzyskała w tej chwili najwyższe swoje prawo i dobro — nadzieję. Z błękitnemi wciąż jak turkusy oczyma i uśmiechem wijącym się po ustach, obracała kółko maszyny, którego turkot wydawał się jej wesołym. Jakże wiele, jakże wiele kółku temu zawdzięczała! Byt swój i matki, możność hardego noszenia niezależnej od nikogo głowy i jego szacunek... Szacunek tego pracowitego, niezależnego chłopca, który przecież próżniaczki i żebraczki pokochaćby nie mógł! Kręć się więc, kochane kółko, kręć się raźnie, żywo, a ja przez całe życie, od rana do wieczora, obracać cię gotowam, bylebym tylko w turkocie twoim słyszała śpiew nadziei: „Ktoś mię kocha, ktoś o mnie myśli! Złe przeminie, dobre nadejdzie!“