Strona:PL Eliza Orzeszkowa-I pieśń niech zapłacze.djvu/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kojnego oddychania wśród ludzi kochanych. Powracał jednak; powracał na ognistym wozie męki serdecznej i skądciś, z głębin wnętrza, podnosił się ku szczytowi piersi, tłumiąc oddech. Z bólem tym w piersi, z oddechem ciężkim i dwoma strugami łez na policzkach, stała w błękitnem świtaniu cała biała, przed otwartem oknem, tem samem, u którego nieraz muskały ją pieszczotliwe skrzydła chwil złotych, chwil poczynającego się szczęścia. O! w jakimże woalu tajemniczym i posępnym wychylało się z mgieł niepewności to jej szczęście!
Do pokoju weszła Krysia w ubraniu porannem, z roztarganą gęstwiną włosów dokoła dziewczęcej prawie głowy. Objęła siostrę ramieniem i przytulona do niej szeptała, że usnąć było jej niepodobna, że nikt w domu oprócz dzieci nie śpi, że Dębsia ze świecą w ręku niewiedzieć czego przewleka się po pokojach, że Czesław najpewniej, najpewniej za godzinę,