Strona:PL Eliza Orzeszkowa-I pieśń niech zapłacze.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Postawę miała spokojną, lecz twarz głęboko zmartwioną. Odeszła też śpiesznie i tylko, od drzwi twarz ku Czesławowi odwracając, uśmiechnęła się pobladłemi nieco usty. Było to mgnienie oka, za które Czesław uczuł wdzięczność. Uśmiech powiedział mu: do widzenia! i jeszcze: bądź spokojny! nic bardzo złego się nie dzieje!
Jerzy, stroskany, poskarżył się przed bratem, że nie ma czasu osobiście pojechać do Suchej, co przybycie lekarza znacznie przyśpieszyćby mogło.
— Jadę! — zawołał Czesław i po kilku minutach był już w drodze.
W kilka zaś godzin potem przez drzwi otwarte widział w sąsiednim pokoju Janinę, siedzącą przy stole naprzeciw człowieka z siwiejącymi włosami i miłą, myślącą twarzą. Rozmowy ich, prowadzonej półgłosem, nie słyszał i dochodziły go z niej tylko pojedyńcze, nieliczne słowa,