Strona:PL Eliza Orzeszkowa-I pieśń niech zapłacze.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mienia prawie nadczułego i monotonia dni powszednich, upływających bez zmysłowych wspólnictw, bez szerokich horyzontów, bez wrażeń pewnego rzędu, których niedostatek utrudnia oddech każdej piersi ludzkiej, niewystygłej i nieciasnej. Wszystko to było przyczyną, dla której, pomimo rodzinnego szczęścia, przedwcześnie może spracowały się mu barki duszy i ciała.
Teraz, dowiedziawszy się, że pobyt brata w Polance przedłużonym zostanie, począł w odzyskanie go mocniej wierzyć i ufniej z nim rozmawiać, począł też ufniej i silniej uczuwać szczęście dzielenia się myślą z człowiekiem, który przewyższał go myślą i wiedzą, a przywiązaniem braterskiem coraz więcej dorównywać mu się zdawał. Marzył o stałem wkrótce osiedleniu się jego kędyś w pobliżu, o częstych z nim swoich stosunkach, o tej dani powinnej, którą złoży on temu, co Jerzy kochał więcej nad niego i nad sa-