Strona:PL Eliza Orzeszkowa-I pieśń niech zapłacze.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pozostał nad jego brzegiem i szerokiem spojrzeniem rozejrzał się dokoła.

A gdy tak rozglądał się po niebie i ziemi, pierś jego, i oczy, i usta zdawały się z rozkoszą niezmierną, czy niewysłowioną ulgą pić błękit nieba, zieleń zbóż, swobodę przestrzeni, przeczystą wonność pola i przeczystą, łagodną gracyę ruchów, zstępującej w kwiatową otchłań kobiety.