Strona:PL Eliza Orzeszkowa-I pieśń niech zapłacze.djvu/093

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

staruszka i zapraszają go do tańca, po zielonym dywanie wyszytym w bratki...
Pokazywał, opowiadał, uśmiechał się, unosił, z oczyma błyszczącemi, odmłodzony, szczęśliwy.
— A teraz na te dwa drzewa popatrz!
To, co wskazywał, było grupą dwóch tylko drzew, odsuniętych od lasu i dość daleko wysuniętych na łąkę. I dlatego, że stały tak zosobna, rzucały się w oczy, z całą wyrazistością swych kształtów i swej niejako symboliczności.
Świerk ciemny z pniem prostym i z szeroko rozstawionemi gałęźmi, a tuż obok niego osika, równego z nim wzrostu, ale cienka, wątła, jasnem listowiem odbijająca od jego prawie czarnego igliwia. Rosły tak blizko siebie, że gałęzie ich mieszały się z sobą i na ciemny jego wierzchołek, z jej jasnego wierzchołka, sypać się zdawał rój iskier srebrnych; lecz były to jej liście, osikowe liście drobne, wiecznie drżące, srebrzące się w słońcu. On mil-