Strona:PL Eliza Orzeszkowa-I pieśń niech zapłacze.djvu/072

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dym momencie ludzie płyną na fali rzeczy niewiadomych, nietylko tych, które, napełniając świat nadzmysłowy, są dla nich niepojęte, ale i tych także, które tają się w duszach podobnych im ludzi.
Nikt nie zauważył, że pomimo pięknej ciągle pogody, Czesław dwa już poranki spędził nie na przechadzkach za domem, ale w niewielkim pokoju bawialnym, przez którego okna ciekawie zaglądały niezliczone, białe oczy rozkwitłych jaśminów. Czytał gazetę, przerzucał książkę, pomimowolne spojrzenia rzucał niekiedy na drzwi zamknięte, czegoś oczekiwał. Oczekiwał otworzenia się drzwi i ukazania się w nich Janiny. Wiedział, że o pewnej godzinie rannej ukazywała się ona w tych drzwiach, przebiegłszy pokój, wychodziła z domu i kędyś na długo znikała. Przychodził tu w tej porze już po raz drugi, nie bez uprzedniego wahania się i z czołem zachmurzonem. Znać było,