Strona:PL Eliza Orzeszkowa-I pieśń niech zapłacze.djvu/036

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z Janką poszły do lasu, aby uzbierać storczyków, tych białych, pachnących, które to przed kilku dniami rozkwitły.
— Janka przepada za kwiatami, więcej jeszcze odemnie, a dzieci ją naśladują... małe małpeczki!
Zaśmieli się oboje.
— Zdaje się, że Jance dobrze jest u nas...
— Oddawna nie widziałem jej tak wesołą. Co za wspaniały pomysł mieli ci jej koledzy, przysyłając ją tu dla wypoczynku i wzmocnienia się na zdrowiu. Codziennie przybywa jej sił, świeżości...
— Cieszy mię to niewypowiedzianie, Wszakże[1] to siostra twoja, Krysiu, i doprawdy bardzo miły jest ten doktorek nasz w różowej sukience.
Znowu zaśmieli się wesoło.

Na ganek weszła niemłoda służąca, wysoka, barczysta, z twarzą szeroką, płaską, dobroduszną, trochę też pomarszczoną i z tak powolnemi, że prawie majesta-

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – wszakże.