Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Daj! z najwyższą już i nieukrywaną ciekawością zawołała Lila.
Kozaczek kartę podał. Pani domu przeczytała głośno: Ildefons Porycki, agent główny Domu pośrednictwa.
— Ildefons! zawołała, dziwny zbieg okoliczności! dziś właśnie myślałam, a nawet czytałam o pewnej osobie imię to noszącéj.
— Porycki! z zamyśleniem wymówił pan domu. Gdzie ja to słyszałem? Niech jego.... przypomniéć sobie nie mogę....
— Słyszałeś pan pewno o Tadeuszu Poryckim, przypomniał pan Fabian. Wielki-to był człowiek, piękna dusza!... Musi to być krewny jaki!... syn, wnuk może wielkiego męża tego..
— Wnuk wielkiego człowieka! z iskrzącemi się oczyma powtórzyła Lila.
— Na Wołyniu są hrabiowie Poryccy, zauważył Oroszczenko, ja z Ukrainy, sąsiad tedy Wołynia. Wiem o Poryckich. Grafy to i pany całą gębą.
— Hrabia! szepnęła Lila i dodała, patrząc na wizytową kartę: Ildefons! piękne imię!
Tytuł umieszczony na bilecie niczyjéj tu nie zwrócił uwagi. Imię zato i nazwisko gościa mnogie wywołało komentarze. Kozaczek ozwał się:
— Ten pan pyta się, czy państwo jego przyjmują.
— Proś! proś! zawołał zgodnie chór głosów.
Porycki wszedł do pokoju, we fraku i jasnych rękawiczkach, z postawą wyprostowaną, z uśmiéchem na ustach i kapeluszem w ręku. Z za szkieł szafirowych orzucił szybkiém spojrzeniem pokój i znajdujące się w nim osoby, a nie trudno mu było odgadnąć, że atmosfera miejsca tego była