Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zawsze zamało, lubi najdawniejszego i najwierniejszego ze swych dworaków.
Potém ukazały się w rękach Lili dwa papiérki różowe, podpisane splątanym i misternym wielce monogramem. Było-to cóś ważniejszego już niż ody i akrostychy pana Fabiana, były-to błagalne i ogniste pisma pewnego młodzieńca, z którym po raz piérwszy zamieniła słowo: kocham! Wtedy, po śmierci ojca, mieszkała z matką w żałobnéj Białowoli, za jedyną towarzyszkę mając nudną acz pobłażliwą Francuzkę, dame de compagnie, za jedyną rozrywkę codzienne przechadzki po miasteczku Orchowie. Młodzieniec piszący listy na różowych papiérkach mieszkał w miasteczku, gdzie piastował skromny bardzo urzędzik jakiś; miał on oczy nieśmiałe, lecz wcale ładne, drobny wąsik płowy, głos miękki i czuły. Spotykali się w miasteczku, przechadzali się razem po łąkach, zrywali kwiaty w polu, a raz, zszedłszy się wieczorem u brzegu stawu, pod białowolskiemi płaczącemi brzozami, gdy dame de compagnie poszła do pokoju swego czytać książkę, powiedzieli sobie, że się kochają. Na nieszczęście pani Leontyna, o któréj myśleli że, jak zwykle, znajduje się zanurzoną w modlitwie i samotnéj melancholii, wyszła tym razem melancholię swą podzielić z pięknym wieczorem letnim, i szept dwojga młodych posłyszała. Zaszła wtedy pomiędzy matką i córką scena burzliwa. Pani Leontyna zawodziła skargi nowe na swą niedolę, a Lila płakała spazmatycznie i przysięgała namiętnie, że nikogo, prócz młodzieńca z misternym monogramem, kochać nie będzie.
W chwili przecież najgwałtowniejszéj burzy zjechała do Białowoli pani Malwina. Uwiadomiona o wszystkiém, zadecydowała, że Lili trzeba rozrywek, niczego więcéj tylko