Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dem niego cnoty wspomnianéj. Ale Orchowski nie uczuł się znać zobowiązanym do niczego.
— W imieniu okolicy mojéj, odparł zimno, dziękuję panu za dobre o niéj wyobrażenie; zastrzedz przecież winienem, iż różne zmiany i okoliczności zmusiły nas obecnie do praktykowania gościnności na daleko mniejszą niż dawniéj skalę.
— O! śmiejąc się lekko, zawołał Porycki, przebacz pan, ale słów jego zastosować nie mogę do tego przynajmniéj miejsca. Ten dwór starożytny, wspaniały, te pokoje widne i przestronne — wszakże to typ naszych dawnych szlacheckich siedzib, w których...
— Dwór ten wspaniały, zwolna i jakby powściągając się przerwał Orchowski, dwór ten wspaniały w części dopiéro wydźwignięty został z ruiny, a połowa jego zamkniętą jest na klucz, gdyż dla skromnego życia, jakie prowadzę tu ze swą rodziną, kilka pokojów wystarcza zupełnie.
Agent główny westchnął i uczynił ręką gest pożałowania.
— Tak, tak, zawołał, jesteście dziś panowie ścieśnieni, skłopotani, podobni do załogi oblężonego miasta, którego prowizye wyczerpywać się zaczynają. Przebacz pan jednak, jeśli wyrażę zdanie, że położeniu swemu sami winni jesteście.
— Czy mówiąc to, myślisz pan o przeszłości, czy o teraźniejszości? zapytał gospodarz domu.
— O przeszłości?.. odparł żywo gość; któż o niéj mówić może? Wartoż myśléć o tém co już minęło? Wszak dla wszystkich ludzi nowych idei, do których i pan zapewne należysz, tradycya jest niczém więcéj, jak pustym i przestarzałym przesądem!