Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/248

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rozmów. W godzinach tych obrachowywaliśmy z sobą zawsze wyniki prac naszych wspólnych, mówiliśmy o powodzeniu wspólnego dzieła naszego, roiliśmy najpiękniejsze nadzieje, dzieliliśmy się najswobodniéj uczuciami i myślami swojemi. Postaw sobie teraz przed oczy wszystkie te dobre, ciche, kochane wspomnienia nasze, ogarnij myślą całą miłość moję dla ciebie...
Teraz drugiém ramieniem szyję jego otoczyła i piersią lgnąc do jego piersi, wymówiła ciszej jeszcze:
— Dziś, najdroższy mój, ja w téj ukochanéj godzinie naszéj oznajmić ci muszę wieść smutną.... gorzką....
Mieczysław pobladł lekko; w myśli jego błysnął domysł dlań straszny. Ale wierna, wielka miłość ukochanéj kobiéty ogarniała go objęciem miękkiém i zarazem silném; przy piersi swéj czuł przyśpieszone uderzenia jéj serca, oczy jéj tonęły głęboko w jego źrenicach i zdawały się na promieniach swych nieść w umysł jego spokój i moc. Mimowolném poruszeniem pochylił głowę swą ku jéj głowie i na gorącém, nieskalaném czole składając pocałunek długi, szepnął:
— Mów, Michasiu. Nie mogę być zupełnie nieszczęśliwym, mając ciebie.
Wtedy wyjęła ona z za stanika sukni gruby, żółty papiér, we czworo złożony i urzędowemi napisami i pieczęciami poznaczony. Mieczysław wziął papiér ten z jéj ręki, a gdy położył go pod światłem lampy i czytać zaczął, ona zbliżyła twarz swą do jego twarzy i kibicią przylgnęła tak do jego piersi, aby ani na jedno mgnienie zapomniéć nie mógł o jéj obecności i uczuć się samotnym.
Twarz czytającego mężczyzny bladła i rumieniła się naprzemian, oczy jego błyskały to gniewem i oburzeniem,