Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom II.pdf/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A prawda! Ildefons tam jest. On taki poczciwy! wszystko dla nas zrobi!
— Pan agent wielki przyjaciel jasnego państwa.
— Powiédz-że, Efroimku, mojéj żonie, że ja tymczasem w N. w hotelu mieszkanie najmę. Niech tam przyjeżdża.
Ostatnie słowa ci dwaj ludzie zamieniali ze sobą, idąc już szybkiemi i szérokiemi kroki po za ogrodzeniem ogrodowém, wymijając starannie folwarczną oficynę, z któréj dochodziły ich głośne rozmowy kobiét i mężczyzn, a zdążając ku stojącym na uboczu murowanym stajniom.
Gdy tak się działo na zewnątrz, w głębi pałacu, w pokoju o drzwiach i oknach szczelnie pozamykanych, przy ciepłym kominkowym ogniu, siedzieli znowu we dwoje Lila i Ildefons. Przed kilką minutami, gdy Ildefons śpiesznie wybiegł, aby dowiedziéć się o przyczynie niezwykłych w téj porze, na dziedzińcu odzywających się głosów, Lila opuściła czoło na obie dłonie i zamyśliła się głęboko. Piérwszy to raz w życiu myślała ona o rzeczach, niemających bezpośredniego związku z własną jéj osobą. Stało się z nią cóś dziwnego. Książka, którą wieczora tego czytał jéj Ildefons, nie była romansowéj treści, a jednak zdołała obudzić w niéj żywe zajęcie, gorączkową niemal ciekawość. Napisana w obcym języku, książka ta rozwijała wyobrażenia, poglądy, teorye obce ziemi, na którą ze stron dalekich przywiózł ją Porycki, ale dla Lili tém ponętniéjsze, że dotąd nieznane. Gdy Porycki wrócił do pokoju, młoda kobiéta podniosła głowę i utkwiła w twarzy jego wzrok niespokojny, pytający:
— Ildefonsie! szepnęła z głęboką zadumą, nie powiedziałeś mi jeszcze nigdy ani przeczytałeś co będzie potém, gdy wszystkie ustawy, zwyczaje, wyobrażenia ludzkie