Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/250

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Zaraz, zaraz! sos tylko do sztuki mięsa zaprawię i ręce umyję, odparła zaimprowizowana gosposia.
Policzki jéj gorzały, a źrenice szklistą zachodziły powłoką, gdy uśmiéchając się i gwarząc z siostrami, upinała na głowach ich warkocze i wstążki, a odwracając się co chwila ku ognisku, zalecała Maryannie mieszać w rondlach, szumować rosół i podsmażać sosy.
W godzinę dopiero potem, gdy cała rodzina zebraną już była w bawialni, gdy pani Augustynowa zabawiała etykietalnego gościa rozmową o pogodzie i drodze, Zuzia i Paulinka siedziały pod oknem, milczące i zarumienione, a dwie przyjaciółki domu, pani aptekarzowa i panna Julianna, roztwiérały széroko oczy, przyglądając się obywatelskiemu synowi... gdy wreszcie obiad był już gotowy zupełnie i za chwilę miał być podanym, — do bawialni weszła Michalina, bez fartucha na ciemnéj sukni, bez rumieńca na twarzy i bez uśmiechu na ustach. W postawie jéj i wyrazie twarzy malowała się surowa niemal powaga, a gdy na jéj widok młody gość porwał się z miejsca i z głębokim ukłonem wyciągnął ku niéj otwartą dłoń, ona gestem poważnym, obojętnym dotknęła ręki jego końcem swych palców. Wzrok jéj raz tylko dlugiém spojrzeniem zatonął w jego twarzy. W spojrzeniu tém leżał żal, wyrzut, była milcząca i dumna obraza. Zdawało się ono mówić: poco tu przybyłeś? dlaczego mię ścigasz wszędzie? jestem „biédném stworzeniem”, tułającém się po obcych domach, bronioném niegdyś przez ciebie od napaści i żartów ludzi złych i lekkomyślnych; ale mam cześć swą niewieścią, bardzo mi drogą, mam dumę ubóstwa i serce, które może kochać i cierpiéć!
Czy zrozumiał on tę niemą mowę jéj wzroku? czy zraniła go obojętność z jaką go witała? Na mgnienie oka