Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/244

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wbiegła druga panna, śliczne szesnastoletnie dziéwczę.
— Czegoś dziś tak długo na mieście siedziała, Zuziu? zawołała. O drugiéj przecież kończysz swoje lekcye.
— Śmieszna jesteś, Paulinko! przecież sprawunki robiłam! Dwie godziny chodziłam po sklepach, nim znalazłam to co wiész....
— Ale znalazłaś?... kupiłaś?
— Znalazłam i kupiłam. Patrz!
Rozwiązała białą chusteczkę, którą trzymała w ręku, i wyjęła z niéj najprzód dwie pelerynki koronkowe, potém dwie kokardy z niebieskiéj wstążki. Pokazując to, śmiała się wesoło, a oczy Paulinki błyszczały także zachwyceniem.
— Pocóżeś kupiła dwie pelerynki i dwie kokardy? zapytała młodsza siostra, nie będziesz ich przecież razem nosiła.
— Jedna pelerynka dla mnie, a druga dla ciebie, odparła Zuzia; tak samo zrobimy i z kokardami.
Ładne, błękitnookie dziéwczę z okrzykiem radości rzuciło się siostrze na szyję.
— Jakaś ty dobra, Zuziu! jakaś ty dobra! Ja ani marzyłam o tém. Ale prawda, ty zawsze tak robisz. Jeżeli mam co ładnego to zawsze od ciebie.
Zuzia musiała być w istocie dobrą dziewczyną, bo radość siostry uszczęśliwiała ją nad wszelki wyraz. Śmiejąca się i rozradowana, z pelerynką koronkową włożoną dla przymierzenia na stanik codziennéj sukni, zwróciła się do Michaliny.
— Ty-bo nie wiész może, Michasiu, że ja to kupiłam za swoje własne pieniądze.... właśniuteńkie, bo zapracowane. Mam cztéry lekcye muzyki na mieście, dwie po 40 gr. za godzinę, a dwie po złotemu... Kupuję sobie, a czasem