Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wéj drogi, nowego miejsca na świecie. Miłosierdzie państwa Fabianowstwa utuliło pod skrzydłem swém wszystkie te troski, te lenistwa, i ludzi, którzy mieli jeszcze zamiar gdzieś iść, czegóś szukać, cóś robić, rozciągnęło na wygodném łożu dworskiéj rezydencyi.
Pewnego dnia Michalina zauważyła, że pani Eustachia podnosiła głowę mniéj wspaniale niż zawsze, oczów nie przymrużała, policzków nie wydymała, a wszedłszy zrana do garderoby, powieki miała jakby od płaczu nabrzękłe.
— Czy pani nie czuje się dziś cierpiącą? życzliwie zapytała młoda nauczycielka.
Rezydentka podniosła na nią wzrok przyćmiony wilgocią.
— Nie, odparła, nie jestem cierpiącą; ale dziś właśnie rocznica ślubu mego z nieboszczykiem moim mężem.... Trzydzieści jeden lat temu przymierzałam o téj porze ślubną suknię, a lokaj przyniósł mi od niego bukiet, jak dziś pamiętam, z róż i jaśminu.. bo było to w maju....
Patrzyła znowu w ogień i dumała. Podarte hafty negliżu zwieszały się niedbale na znękanéj jéj postaci, twarz z pod siwiejących włosów, nieuczesanych jeszcze, wyglądała zżółkła i zmarszczona, na ustach zwiędłych błądził wyraz goryczy. Jakże daleko, daleko teraz był od niéj maj ów, o którym wspominała... maj młodości i miłości, ze ślubną suknią i bukietem róż od narzeczonego jéj przysłanym!
Innego dnia znowu pani Adela była w szczególnie kwaśnym humorze, a złość swą, wznieconą przez kucharza i Anulę, spędzała na pannie Antoninie. Młodsza z rezydentek słuchała wszystkiego cierpliwie, w milczeniu, z zaciśniętemi mocno ustami i żółtszą jeszcze niż zwykle cerą twarzy. Do obiadu nie przyszła, wymawiając się bólem zębów; po