Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pan Kajetan nawpół tylko zdawał się słuchać wyrazów tych cichym i przewlekłym głosem wypowiadanych. Oczy jego z pewną niecierpliwością zwracały się co chwila na karty rozwartéj książki. Myśl znużona i roztargniona słuchaniem tego co zbyt dobrze i oddawna było jéj znanem, uciekała w oderwane od najbliższej rzeczywistości światy poezyi i rozpamiętywań. Pani Leontyna spostrzegła to i zwolna podniosła się z siedzenia.
— Widzę, że przeszkadzam ci, rzekła; oddawna zresztą wiem, że najlepiéj ci jest gdy zostajesz sam, ze swemi ulubionemi książkami.
— Ja także, Leontyno, wiem oddawna o wszystkiém, o czem mi przed chwilą mówiłaś. Jesień twojego życia smutną jest, kres mego nie wesoły także. Cóż na to poradzić? Dopuściliśmy się znać srogich omyłek i błędów, skoro nam one tak gorzkie przynoszą owoce.... żyć zaś poraz drugi, aby stracone dobra odzyskać, nie możemy.
— Ja znowu nie poczuwam się do tak wielkich błędów, aby mi za nie podobna wyznaczona była pokuta. Grzeszna jestem przed Panem, jako istota ułomna, to prawda, mniéj jednak z pewnością zawiniłam w swem życiu, niż wiele innych kobiét, stokroć jednak szczęśliwszych odemnie. Nie mam sobie nic do wyrzucenia i w nieszczęściu swém widzę tylko wolę Boga, który ciężkie krzyże lubi zsyłać częstokroć i na niewinnych, aby uświęcać dusze ich, nazbyt może przywiązane do marnych powabów świata.
Chwila milczenia panowała pomiędzy małżonkami.
Kajetan Orchowski wpatrzył się w karty książki, potem podniósł czoło, na którem więcej jeszcze niż wprzódy zjawiło się zmarszczek, i z okiem rozpalonem nagłem jakiemś gorącem uczuciem, rzekł: