Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mil przestał mówić, westchnęła, wzniosła oczy w górę, jakby gorące błaganie zasyłała do nieba i — odeszła.
Lila, uśpiona zrazu w pokoju matki, resztę wieczora przepędziła z ładną Brygisią, siedząc w garderobie na małym stołeczku, z łokciami opartemi o kolana i rękami zapuszczonemi we włosy.
— Mama myśli, że bardzo mię ukarała, nie pozwalając mi wychodzić do gości, mówiła; co mi po gościach, co po świecie całym, kiedy mojéj najdroższéj panny Julii niéma!
I zanosiła się namiętnym spazmatycznym płaczem.
— Niech się panienka uspokoi; mama usłyszy — napominała Brygisia.
— Niech usłyszy — już mię teraz nic nie obchodzi. Ja tego nie przeżyję! téj nocy umrę!
— Jeżeli panienka będzie tak ciągle płakała, to oczy panienki od łez zupełnie spłowieją.
Lila odjęła chustkę od oczu i mocowała się ze łzami, aby je powstrzymać.
— Pamiętaj, Brygisiu, mówiła daléj, łkając, jak ja umrę, to powiédz mamie ostatnią moję wolę. Chcę być pochowaną w białéj muślinowéj sukni. Niech mi włosy w długie loki uczeszą, pomiędzy włosami dwie białe róże.. nie, jednę różową, drugą białą.. a na piersi niech mi położą fotografią panny Julii... O moja droga, moja złota panna Julia!
Nieprędko dopiéro Brygisia z wielkim trudem zdołała uprosić ją, namówić, aby poszła do swego pokoju, gdzie oczekiwała na nią nowa guwernantka. Ociągając się z twarzą nadąsaną i od płaczu obrzękłą, Lila stanęła w progu pokoju, w którym jedna świeca paliła się na stole, a druga stała na posadzce, pomiędzy małym skórzanym tłómoczkiem,