Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dziurdziowie.djvu/220

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

możnéj ojcowskiéj chaty wnieść z sobą w chatę męża zwiększenie wszelkiego dostatku, a oprócz tego łagodną była, pracowitą, prowadzącą się przystojnie i przez Agatę bardzo lubioną. Jeżeli więc Klemens z nią się ożeni, oprócz wszystkiego innego, zgoda świekry z synową zapewnioną będzie. Piotrowi oddawna związek ten kleił się w głowie, aż tu, ni z tego ni z owego wykryły się te jakieś umizgi Klemensa z Franką, z tą krępą, niepozorną, ubogą wnuczką jednego z najpośledniejszych mieszkańców wsi, w dodatku złodzieja. Gdy tylko Klemens dźwignął się był z choroby, Piotr go zapytał:
— Czy ty z tą Franką z myślami jakiemi zaczynał, czy tak sobie?
Chłopiec zawstydził się bardzo, twarz od ojca ręką zasłonił i odpowiedział:
— Tak sobie!
— A żenić się z nią nie myślałeś?
— Niechaj czort żeni się z nią, nie ja — brzmiała już chmurna odpowiedź.
— Nu, a Nastki Budrakówny chcesz? — indygacyą swą daléj prowadził ojciec.
Chłopiec dłonią usta zakrył i parsknął śmiechem.
— Czemu nie, baćku? — zawołał.
Aż mu oczy zaświeciły z radości. Nastka była ładną dziewczyną, ale o posagu i o dostatniéj wypra-