Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/390

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

go stać się z nią nie mogło. Śmiało zaprzeczaj tym, którzy utrzymują, że utopja jest wyrazem cudzoziemskim: wyraz to nasz, najzupełniej swojski i oznacza, że ktokolwiek nosi go w głowie i w sercu, topi w nim swoje osobiste szczęście. Była to, mój kochany, utopistka, kobieta z innego świata; cóż więc ją na tym świecie bardzo dobrego spotkać mogło?
Tylko, czy czujesz jak tu gdzieś blizko zapachniały zioła leśne i płuca rozszerzająca żywica? Czy spostrzegasz mleczną drogę, wysoko, daleko rozciągniętą na czarnem sklepieniu dlatego, aby pątnicy nie wierzyli w wieczne trwanie ciemności i mieli odwagę żyć do rana? Czy widzisz także, że mam oczy mokre tak samo jak wówczas, gdy przed tylu już laty po raz ostatni drogi jej głos, razem z woniami ziół leśnych napełniał mi pierś i pamięć?
Cóż więcej? aha, te ślady! Od czasu pewnego słyszę rozlegające się tu, tam, owdzie zapytania: dlaczego na drodze, którąście przeszli, pozostały takie nikłe, płytkie, prawie żadne ślady? A no, dlaczego? Był raz taki anioł, który mię zapytał: czy chcesz stać się do mnie podobnym? Uderzyłem przed nim czołem, ale rzekłem, że to, co mi