Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/352

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gdyby więcej było pełniących, gdyby tak wszystkie razem wzięły się do takiej roboty, coby z tego wyniknęło! Panie, coby wyniknęło z tego za parę, za kilka dziesiątków lat! Jakie ślady pokolenie dziś żyjące i, jak pan mówisz, w feralnym dniu urodzone, pozostawiłoby po sobie? Panie, jakie ślady pozostałyby na drodze, którą dziś idziemy? Za parę, za kilka dziesiątków lat, będą tacy, którzy zapytają: dlaczego ci, którzy szli przed nami, nie zostawili po sobie takich śladów?

Nie wiedziałem jak i kiedy w czasie tej rozmowy oddaliliśmy się od bilardu i prowadziliśmy ją dalej, siedząc u okna blizko i naprzeciw siebie. Zblizka więc widziałem oczy jego utkwione we mnie z płomieniem namiętnego żalu, pragnienia, wyrzutu i — spuściłem swoje,[1] Gdyby wszystkie takie warsztaty wzięły się do roboty! Jakże to być może! to niepodobna! Niepodobna wymagać od wszystkich ludzi, aby z zawiniętemi rękawami stawali do reperacji świata! Do tego trzeba się urodzić! I te ślady także... Jakie tam ślady zostawić może po sobie drobna jednostka, a choćby i jedno pokolenie, gdy od lat tysięcy cała ludzkość nieustannie ten swój świat reperuje i nie może tak zrobić, aby ranami nie świecił! Jednak, ten człowiek ma w sobie jakiś ogień

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku – powinna być kropka, lub następny wyraz — gdyby pisany z małej litery.