Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/344

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tak jest, po cóż on tu siedzi? Człowiek takiej miary, może istotnie rościć prawo do rzeczy większych, niż zarządzanie Krasowcami. Jeżeli nie w kraju, to zagranicą, doszedłby niezawodnie do karjery, fortuny i — trochę milszego miejsca pobytu, niż ten kąt zapadły i smutny. Gdyby moje chwilowe przypuszczenie było trafnem, biorąc przytem w rachunek przyzwyczajenia, które mieć musi, rozumiałbym jeszcze to jego siedzenie w Krasowcach, ale ponieważ okazało się ono zupełnie mylnem, więc co go tu przytrzymywać może? Przecież nie panna Malwina, bo w ostateczności mógł ją z sobą zabrać w świat szeroki, i nie ta pensja, którą otrzymuje rządca Krasowiec. To, aby ktoś, mogąc spędzać życie na szerokim świecie, tu je spędzał i posiadając oręż do zdobywania złota i laurów, pozwalał mu tu rdzewieć, było dla mnie tak niepojętem, a człowiek, który to czynił, przedstawiał zagadkę psychologiczną tak ciekawą, że z najżywszą ochotą skorzystałem ze sposobności dłuższego z nim mówienia, którą mi gra w bilard nastręczyła.
Kiedyśmy przez bibljotekę przechodzili, jeden z praktykantów siedział przy stole i pilnie ze wzoru coś przerysowywał, a jedna z panienek (tamta druga), na wysokiej drabince zawieszona,