— Nie; świętych nie ma. Jest ona tylko złą, jeżeli się kocha bez uwielbienia, a co najmniej bez szacunku, i jeżeli ci, którzy się kochają — dokończyła z uśmiechem, pod którym, niewiadomo dlaczego, usta jej trochę drżały — jeżeli ci, którzy się kochają, nie mogą być jak dwie strzały, o których mówiłaś, Idalko.
— Razem lecące w górę — uzupełniłem — a także jak dwie gwiazdy, razem świecące w zmroku...
— Tak — z przejęciem się potwierdziła, a ja, tonem wydawanej lekcji, mówiłem dalej:
— Serce — rzeczownik pospolity, rodzaju nijakiego, liczby pojedyńczej, w przypadku pierwszym; zimne — przymiotnik tegoż rodzaju, tejże liczby i tegoż przypadku, ale dla rzeczownika, któremu towarzyszy niewłaściwy... Rozbiór gramatyczny, dla uczących się języka bardzo pożyteczny, ale w kwestjach uczuć o nieistnieniu ich świadczący...
— Ale gdzież tam, Zdzisiu — zaśmiała się Idalka — wiesz sam, że tak nie jest i że w tych kwestjach często głowa mówi swoje, a serce swoje... głowa rozbiera, a serce kocha!
— I to prawda — zgodziłem się, a przyjmując z rąk panny Zdrojowskiej trzecią już filiżankę
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/196
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.