Przejdź do zawartości

Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

imieniu przedmioty tej miłości, która daje ci wolę... Dla pożytku biednego grzesznika, który w tej chwili myślą u stóp twoich klęczy, powiedz...
— To są rzeczy bardzo proste — zcicha mówić zaczęła. Kocham nadewszystko pamięć mego dobrego, szlachetnego, biednego brata, i to, jak mi się zdaje, było pierwszym powodem, że mocno i na zawsze pokochałam wszystko, co dla niego było drogiem i świętem; kocham ludzi, każdą robotę dla ich korzyści i przyszłości. Kocham jeszcze dom mój rodzinny, stary, samotny, i naturę, która go otacza, a w każdej porze roku i dnia jest dla mnie pełną piękności... Kocham jeszcze... Tu przez rzewność, jak przez mgłę promień słońca, przebijać się zaczął na jej twarzy uśmiech.
— Kocham jeszcze bohaterskie wspomnienia, które pogodą napełniają duszę mego ślepego dziadunia, moją kochaną nianię Bohusię, taką sobie prostą kobietę, która przecież, gdy byłam okropnie zrozpaczoną i nieszczęśliwą...
Tu z łoskotem otworzyły się drzwi od dalszych pokojów, do salonu jak bomba wpadł Arturek i bez najmniejszych ceremonij wskakując na kolana cioci Sewelki, w niebogłosy wrzeszczał: