Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/039

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A jabym tu miał do zarzucenia — z wielką zewnętrzną powagą zaczął Józio — że takie pojmowanie życia jest zbyt surowem... zbyt oddalone od źródeł i wzorów cywilizacji, aby przez kogokolwiek, bez ostatecznej konieczności, akceptowane być mogło.
Zelektryzowało to ją znowu tak bardzo, że o spostrzeżeniu, czy podejrzeniu swojem zupełnie zapomniała.
— A mnie się zdawało — zaczęła — pewną nawet byłam, że w takich okolicznościach wszyscy surowo pojmujemy życie, że tu szczególniej, w ognisku naszej oświaty, naszych dążeń i ideałów, takie pojęcie o życiu jest panującem, wskazywanem... Zresztą, nie wiem doprawdy, czy wogóle podobna być szczęśliwym, nie mając jakiegoś celu, zadania, szczególniej tak naturalnego i koniecznego...
Istotnie, to co mówiła wydawało się jej tak naturalnem i koniecznem, jak samo mówienie o tem i zajmowanie tem — wszystkich wogóle, a przewodników społeczeństwa w szczególności. Zresztą w zasadzie, wszyscy byliśmy tego samego, co ona, zdania, tylko nie doświadczaliśmy palącej ochoty stosowania go do siebie i raziła nas ogromnie forma, w której wypowiedzianem