Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/253

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i, z twarzą ku niemu podniesioną, znowu śpiesznie, bardzo śpiesznie mówiła:
— O tem-to właśnie z tobą, Pytyonie, pomówić musiałam... umarłabym zaraz, gdybym nie powiedziała ci tego... Lękam się... Fredegund taki mądry... Wamik tak wymowny, Diloram zuchwały... zlituj się! Tyś mądry... wiesz co czynić, ażeby oni... zlituj się! Powinieneś mi przebaczyć, bo nie było nade mnie małżonki miłującej więcej i wierniejszej... powinieneś mi przebaczyć... Melissa, u stóp jego siedzi, a on jej ramienia i włosów dotyka!... Pytyonie, kiedy odjadą stąd ci bogowie? Powinieneś mi przebaczyć... cieszę się chwałą twoją, lecz takem zlękniona... Z tamtymi stało się... ujmą w ręce złote granaty i odjadą... Niech stanie się wola najpotężniejszego! Chwała jemu i im, tym robakom moim... ale już dosyć! Pytyonie, prawda, że dosyć? Zlituj się... tyś mądry, wszystko wiesz jak uczynić...
Podniósł ją z klęczek i, ręce jej w swoich ściskając, mówił:
— Czyś oszalała! Mniemaszże, że Tantalosem jestem, który odwiedzającym go bogom dał na zjedzenie upieczone członki swego syna, albo że królowi smakowałaby taka potrawa? On naj-