Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/236

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zwróciły się ku niemu. Na Melissę patrzał. Kiedy Kserkses do Dilorama przemówił, ona uczyniła ruch taki, jakby naprzód poskoczyć i okrzyk jakiś wydać miała; ale na obnażonem jej ramieniu, z taką rozkazującą mocą i tak od pierścieni twarda oparła się ręka króla, że jak gołębica, gdy skrzydeł jej dotkną jastrzębie szpony, zdrętwiała i od czoła do stóp oblała się bladością. Przez chwilę tylko Diloram patrzał na nią, a wielkie, czarne jego źrenice pełne były takiego smutku, wobec jakiego, na kształt niedostrzegalnej drobiny, pierzcha wszelka trwoga. Dalekim już od niego był ryk tygrysi, który mu pierś rozdzierał, tam, na tarasie, gdy Kserkses ku sobie przyzywał jego kochankę. Teraz cichym był i tylko wydawał się zarówno bez granic smutnym jak odważnym. Wzrok ku królowi podnosząc, bez zuchwalstwa i bez pokory przemówił:
— Duch Ormuzda rzekł królowi przed urodzeniem jego: «Powierzam ci ziemię, abyś strzegł ją od krwi i trupów, wody stojące, abyś je z mułu i jadowitych płazów oczyszczał, wody biegnące, abyś im czystość i rączość zachował. Nie będziesz przed porą zrywał ani owoców z drzew, ani żywotów ludzkich. Najlepszym