Przejdź do zawartości

Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/197

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Mrużącemi się oczami wielbląd w twarz mu patrzył, kościste jego nogi zginały się z trudnością, aż węzłowatemi kolanami spoczęły na murawie. Zarazem z piersi zwierzęcia wydobyło się ciężkie westchnienie, jakby skarżyło się ono na to, że tak trudną dla niego czynność spełnić mu rozkazano.
— Nigdy rzemień, którym pracowicie inne wielblądy do uklęknięcia zmuszają, paszczy tego nie obraził, bo głos i słowo moje panują nad jego wolą i członkami! — z tryumfem zawołał Pytyon i jednemu z synów rozkazał, aby Mosz do ustronnego, a w pożywienie obfitego miejsca zaprowadzonym został.
Tymczasem, z dostojników niektórzy przyjaźnie boków i grzbietu miłego zwierzęcia dotykali, zmyślność jego podziwiając, a z mądrego wyrazu oczu i z westchnienia, które wydał, śmiejąc się i żartując. Mag Sorab uroczyście mówić zaczynał, że napotkanie tak szczególnego zjawiska dla przedsięwzięć króla dobrą jest wróżbą, lecz król, z poddaniem się słuchający go zawsze, tym razem na słowa jego uwagi nie zwracał. Żadnego poruszenia nie czyniąc, mrugnięciem powiek przywołał ku sobie Histaspa, a gdy ten, u boku jego stanąwszy, ucho ku ustom jego po-