Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Sorab i Bursujech, którzy mu wszędzie i nieodstępnie towarzyszyli, a teraz o tajemnych rozmowach z Wamikiem pamiętając i jednomyślnie na strzemionach się podnosząc, z uroczyście rozłożonemi ramionami zawołali:
— Wielki Mitro, oświeć nas! Mitro, który słońce po niebie oprowadzasz, daj nam poznać wolę Ormuzda i drogę królewską!
W głębokiem milczeniu, które potem wezwaniu magów zapanowało, rozbrzmiał po chwili głos Soraba:
— Czy widzisz, królu, jak niecierpliwie rumaki Mitry kopytem ziemię grzebią, jak nozdrza ich świętym ogniem parskają, jak grzywy ich jeżą się i nachylają w stronę domu o miedzianym dachu?...
Grozą i strachem jakby zdjęty, umilkł mag a Kserkses, na wozie swoim stojąc, olśniewającą od blasku dyamentów tyarę i pod nią twarz nieco zbladłą naprzód podawszy, w święte konie Mitry utkwił wzrok niemal pokorny. Wierzył w nadprzyrodzone znaki, w złe i dobre wróżby, w obietnice i groźby magów. Czy widział i teraz święty ogień tryskający z nozdrzy rumaków Mitry i grzywy ich zjeżone w kierunku domu o miedzianym dachu? Może, bo pod suknią osy-