Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chcę być posłuszną dobrym geniuszom Ormuzda. Pozwól tylko, abym jutro pierwszy i zapewne ostatni raz w życiu, przywdziała strój przepyszny, przez ojca twego mnie darowany, i zabawiła się wesoło. Potem, gdy w tej dolinie, o której mówiłeś, osiądziemy, będę już wiecznie pokorną małżonką twoją, piastunką trzód i pracownicą dobrej ziemi. Nigdy już wówczas nie zobaczę wielkich królów i mężnych rycerzy. Ten więc raz tylko niechaj przed Labdą, która do dyamentami usianej tęczy uczyni się podobną, wstydem nie płonę!
Wprzód nim Diloram mógł odpowiedzieć, z pod wachlarza palmy, najgrubszy zmrok rzucającego, wyszła i na przestrzeni rozjaśnionej przez światło gwiazd i białość narcyzów ukazała się Gorgo. Szła jak zazwyczaj żwawo i śpiesznie, choć od czasu do czasu wspierała się dłonią o mirtowe i bukszpanowe krzewy. Idąc, wesołym głosem wołała:
— Tuście, pisklęta moje! Wiem zawsze, gdzie was szukać, a choćbym Melissę za wydalanie się z komnat niewieścich gromić powinna, niech już tam sobie będzie jak chcecie, gołębie moje!
Z temi słowami zbliżyła się i, na ramieniu Dilorama dłoń opierając, zaczęła: