Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/369

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dostrzegł, jak przezroczystej czystości niewiasta spuściła głowę na piersi, westchnęła i dziwne jakieś drgnienie wstrząsnęło muskułami jej twarzy. Sinono wziął przyjaciela pod rękę, i szepnął mu wskazując na panię Lu: — Jakieś brzydkie widmo z przeszłości stoi przed tą kobietą. Ta kobieta kiedyś zgrzeszyła! — Przyjaciel zarumienił się z gniewu po uszy, i odparł: — Dziwak jesteś! to czystość i cnota niewieścia wcielona! Kami pokiwał znowu głową, jak człowiek który o czemś wątpi.
„I znowu było tak, że patrzył on na panią Ru, zachwycony obrazem wielkiego Lamy błyszczącym na jej piersi. Nagle pochyliła się, święty obraz dotknął miejsca w którem uderza serce, i Sinonowi zdawało się, że przy tem dotknięciu wielki Lama jęknął jakby się zranił. Wziął na stronę przyjaciela, i rzekł mu: — Pani Ru ma złe serce! Przyjaciel wzruszył ramionami. — Tracisz rozum kochanku, rzekł pogardliwie; to wcielona pobożność i miłość bliźniego! Sinono-kami dobry kwadrans kiwał głową z powątpiewaniem. Nie darmo przecie wielki Lama aż jęknął, gdy się dotknął do jej serca! Twarde musiało być jak kamień, a kolczaste chyba jak pokrzywa!
„Gdy tak dumał i kiwał sobie głową Sinono, posłyszał niezwyczajnie podniesiony głos męzki. Spojrzał i zobaczył pana Hu, który w postawie Demostenesa prawiącego Filipikę, gromił dzielną wymową upadek obyczajów publicznych. Sinono słuchał i poziewał; a gdy się już dość nasłuchał i napoziewał, schwycił kapelusz i uciekał aby więcej nie słyszeć. A gdy tak uciekał, spotkał uciekają-