Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Cnotliwi.djvu/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w przyjaznych stosunkach. Ale wszystko to jest niedostateczne. Powtarzać często to co dziś uczyniłam, niepodobna, i na nicby się ostatecznie nie przydało. Oprócz pokarmu, dzieciom tym potrzeba jeszcze odzieży, zdrowszego pomieszkania, a co najwięcej, nauki i opieki. O ile osądzić mogłam, zdaje mi się że Kuderscy są rzeczywiście w niemożności starannego ich wychowania, lubo po części dobrowolnie; bo on traci za domem pieniądze na nieszczęśliwy nałóg, ona na jałmużny rozdawane w oczach ludzi. Zresztą słusznie powiedziałeś, kochany Pawle, że godzi się obcym, a uczciwym ludziom wedrzeć się w prawa tak złych i niedbałych rodziców jakimi są oni. Idzie tu o zachowanie nietylko pięciu ciał ludzkich od cierpień fizycznych, ale pięciu dusz od ciemnoty i zepsucia, w które wpadną niezawodnie przy takiem zaniedbaniu. Sądzę więc, że należałoby radykalnie i stanowczo zająć się wychowaniem tych dzieci, odbierając je nawet całkiem rodzicom — na co zresztą oni z pewnościąby się zgodzili, skoro jak widać ze wszystkiego, uważają swe dzieci za niepotrzebny i dokuczliwy ciężar. Nieprawdaż, Polciu? jak ty o tem myślisz, mój drogi?
Zadawszy to pytanie, umilkła Stasia, i patrzyła na męża niespokojnie. Pan Paweł zamyślił się głęboko.
— To prawda, wyrzekł po chwili, ale cóż tu począć, w jaki sposób ratować od zguby dzieci, które przecie mają rodziców.
— Otóż to! co tu począć? powtórzyła Stasia z zakłopotaniem; sami przecie nie możemy wziąść je wszystkie do