Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Chwile.djvu/202

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

właściwej nie doczekawszy, puściły w powietrze rakiety z leciuchnych puszków, co widząc, Macierzanka, z uciechy wielkiej jeszcze silniej ametystową kadzielnicą zakołysała, a Wietrzyki z radości, że wszystko tak pięknie się udaje, zaczęły wykonywać napowietrzne, posuwiste tańce solowe. Zaraz je przecież przerwały i stanęły jak wryte, pomimo całej lekkości swej, powagą chwili zdjęte, bo oto z lasu, z pomiędzy rzadkich sosen, wyleciał motyl wielki, skrzydła nakrapiane purpurą szeroko rozwijał i ciężkim poważnym lotem w powietrzu płynął. Płynął ku parze oblubieńców, ku Wiesiołkowi naprzód o jasnych, wielkich oczach, który też wyprostował się, rzęsy wszystkich swych oczu ku motylowi zwrócił i wyglądał jak rycerz »sans peur ni reproche«, który przed niczem się nie trwoży, bo wie, co czyni, i ma zamiary szlachetne, czyste. Malwa zato zaczęła drżeć na wszystkich liściach i we wszystkich różowych oczach świecić perłami łez, a matka jej, Ślazówka podżyła, rozpłakała się tak rzewnie, że na widok ten oczy drużek, drużbów, gości weselnych, nawet pospólstwa coraz więcej wzbierały łzami, tak, że po całej łączce brylantowe skarby Golkondy rozsypywały się coraz obficiej, a muzyka grała coraz huczniej i rzewniej, a Dmuchawce już wszystkie rakiety puchowe w powietrze wyrzucały, lampki Jaskrów świeciły wprost olśniewa-