Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Chwile.djvu/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rem, ku zachodowi z wierzchołka łodygi podane. Dziw tylko, że w tych dworackich obrotach szyi sobie kiedykolwiek nie skręci! Gdzie tam! Prostuje się hardo i ma zwyczaj, z fanfaronadą wcale nie sympatyczną, krótkiemi gałązkami brać się pod boki. Wie, że faworytem jest Pana nad Panami! Zaprosić go trzeba, i to na drużbę, bo mógł-by jeszcze intryg narobić i biedę jaką, posuchę naprzykład, albo grad sprowadzić z tych szczytów, ku którym nieustannie oko zadziera! A skoro już ten pochlebca i fanfaron na drużbę zaproszony, trzeba mu wybrać do pary drużkę nie byle jaką, aby nie miał powodu przed tronem możnego protektora skarg zanosić. Będzie nią Calla Palustris, która na stronie stoi i z za kępy traw rozczochranych wychyla czarę szampańską z porcelany, białej, jak śnieg.
Na gości zaś zaproszenie otrzymało rodzin kilka zaledwie, lecz możnych i licznych, mianowicie: Koniczyny, Kosaćce, Myozotisy, czyli Niezapominajki i Przetaczniki, czyli Weroniki, we wszystkich liniach swego bardzo rozgałęzionego genealogicznego drzewa, jak oto: kłosowe, rolowe, macierzankowate, bobownikowe (beccabunga), lekarskie, łąkowe i t. d. Z łąkowemi było trochę kłopotu, oddawna już bowiem prowadziły z Myozotisami zaciekłą konkurencyę o piękność oczu, które u Weronik łąkowych były większemi znacznie, a u Myozotisów po-