Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Bene nati.djvu/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ach, jaka ja nieszczęśliwa! I ju łzy do oczu nabiegać jej zaczynały, gdy Zaniewska, z tonu szyderskiego w gniewny wpadając i na stołku aż podskakując, krzyknęła:
— Chyba nas wszystkich do grobu położą, wprzód nim ty za tego oberwańca pójdziesz!

— Co to oberwaniec! — przywtórzyła, kołysząc się, Pancewiczowa — to jest łotr, wisielec, powroźnik, łańcusznik...


Salusia wtedy nagle głowę podniosła, wyprostowała się, błyskawicami z oczu sypnęła i, cała trzęsąc się z oburzenia, ku siostrom skoczyła:
— A wy jakiem prawem takie przezwiska jemu dajecie? Chwytajcie się za swój nos, a cudzych nie ty-