Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Bene nati.djvu/019

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

poglądów swoich objawiać jaskrawo, znajdowała w sobie i wyrozumiałość i zdolność zgłębiania myśli całkiem odmiennego kierunku i stała się tolerancyjną w szlachetnem tego słowa znaczeniu. Nie na zdeptaniu wiary wyznawanej przez ogół, ale na zrozumieniu jej społecznego znaczenia, przy zastrzeżeniu swobody dla mniemań odrębnych, zasadzała wówczas Orzeszkowa swoje wolnomyślne pragnienia i dążności.
Podobnie jak z rozwojem pojęć religijnych, rzecz się miała i z rozwojem poglądów społeczno-narodowych.
Zbyteczną chyba byłoby rzeczą przypominać, że w latach, w których umysł Elizy Pawłowskiej rozkwitał, nie mogło być na wsi litewskiej nawet mowy o jakichkolwiek dążnościach kosmopolitycznych, o jakiemkolwiek zanieczyszczeniu atmosfery uczuć, ogólne dobro mających na celu. Wiemy owszem od niej samej, że atmosfera ta była czysta i podniosła i więcej może, niż w innych dworach owoczesnych przeniknięta czcią dla przeszłości. Oto co autorka nasza na czele wspomnień swoich „Z pożogi“ opowiada o swoim wieku dziecinnym:
„Miałam lat siedm, a siostra moja Klemunia zaczynała rok dziesiąty. Czytywałyśmy już wiele. W domu naszym istniała tradycya czytania i pisania po macierzystym dziadku, który był jednym z tych, co spisywali ogromne i często ciekawe Silva rerum, i po ojcu naszym, uczonym prawniku, a niegdyś prezesie jednej z tutejszych lóż wolnomularskich. Księgozbiór ojca napełniał dwie wielkie i ciężkie szafy; szafka lekka, nie duża, ze zbiorem lekkiej i nowej literatury, zdobiła pokój naszej matki. Pozwalano nam brać książki ztąd i zowąd, czytać, ile i co się nam podobało. Myślą i wyobraźnią wcześnie zaczęłyśmy błądzić w krainie przeszłości; umiałyśmy na pamięć pieśni Niemcewicza, żywoty wielkich ludzi czytywałyśmy razem, we dwie, skurczone w kątku jakiegoś