Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Australczyk.djvu/358

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

da? a? co tu robić! Dla dokompletowania popatrzmy sobie!
W jednem z okien, wychodzących na werendę ocienioną, przez zapomnienie zapewne pozostało parę szyb nie zasmarowanych kredą. Widać było przez nie dwa pokoje obszerne i część paru sąsiednich. W napełniającym je półzmroku, sprzęty stały zblizka ku sobie poprzysuwane i tworzące na różnych punktach skupienia, podobne do gromadek widm z kształtami niewyraźnymi. Możnaby mniemać, że pogrążone w nocy wiecznej, wszystkie te krzesła, stoły, szafy, ekrany, pozbiegały się w kupki z przestrachu lub z nudy, na ciche narady lub gawędki. Niektóre stały wyprostowane i pełne zdumienia; inne, wyciągając ramiona długie lub krótkie, zdawały się o czemś rozprawiać lub o coś błagać. Jedne, wysokie i bogato przyozdobione, wyglądały uroczyście i dumnie; inne, nizkie i przysadziste, miały pozór zbiedzony albo śmieszny. Lampa na bogatych łańcuchach, zwisająca od sufitu nad stołem owalnym, miała pozór łzawnicy, zawieszonej w grobowcu nad sarkofagiem. U jednej ze ścian dość wyraźnie widać było postać nagą, wymalowaną na obrazie. Ponieważ ramy znikały zupełnie w zmroku, zdawała się ona zlatywać